Trochę poszperałem i znalazłem coś o tym aucie:
"Austin Seven trafił do Gdańska dość przypadkowo. Na początku lat 70., nastoletnia wówczas Halina Alaburda, późniejsza małżonka pana Ryszarda, podróżowała swoją syrenką na trasie Kartuzy-Kościerzyna. Przejeżdżając przez jedną ze wsi dostrzegła stare, zdezelowane auto. Mijając to miejsce po raz drugi, postanowiła się zatrzymać i porozmawiać z właścicielem o ewentualnym odkupie samochodu, który pełnił rolę... graciarni. Rozpoczęły się negocjacje, bo za wrak trzeba było słono zapłacić. Przy trzeciej wizycie udało się dobić targu. Pani Halina i pan Rysiek kupili pojazd za 6 tys. zł, czyli za równowartość dwóch całkiem dobrych pensji.
- Samochód wyglądał jak kurnik, w którym trzymano stare rupiecie. Auto było zdekompletowane, w opłakanym stanie. Gospodarz niektóre elementy przechowywał w stodole. Początkowo mieliśmy zapłacić za Austina 2 tys. zł. Właściciel widział, że bardzo nam zależy na kupnie i zaczął wyraźnie podnosić cenę. Ostatecznie stanęło na 6 tys. zł. To była bardzo pokaźna suma - zdradza pan Ryszard Ostrowski, właściciel auta.
(...)
Dziś już zielonego koloru nie ma. Jest równie wesoły i równie rzucający się w oczy kolor żółty. Na drzwiach widnieje napis "Austin 1920", jednoznacznie wskazujący na rok pochodzenia auta. Jest to delikatnie odchylenie od faktów, bo tak naprawdę nieznany jest rok produkcji Austina państwa Ostrowskich. Zaraz po zakupie auta właściciele próbowali ustalić przeszłość ich egzemplarza, korespondowali nawet z firmą British Motor Corporation, do której wówczas należał Austin. Niestety, Brytyjczycy nie potrafili przedstawić historii auta. Jedyne potwierdzone informacje pochodzą od gospodarza, od którego zakupili samochód. Wiadomo, że poprzednim właścicielem Seven był ksiądz, a auto było w kolorze szarym."
https://moto.trojmiasto.pl/Austin-Seven-z-lat-20-Nietypowa-limuzyna-Vondrackovej-n106443.html